Nowa stawka opłaty targowej, 500 zł dziennie, wykurzyła większość drobnych sprzedawców z ulicy Szkolnej w Piasecznie.

– Kto jest w stanie tyle zapłacić za możliwość handlowania? – oburza się pan Marcin. On nadal sprzedaje truskawki przy bazarku. Przyznaje, że patrol straży miejskiej spisał go już kilka razy. – A niech sobie spisują. Na razie żadne wezwanie mi nie przyszło. Jak przyjdzie, to i tak nie zapłacę, bo nie mam z czego. Najwyżej pójdę na wakacje do więzienia – ironizuje.

Rada miejska, uchwalając tak wysoką stawkę, chciała wyeliminować handel z miejsc do tego nieprzeznaczonych. Chodziło głównie o stragany przy Szkolnej (bo przeszkadzają pieszym) i przy ul. Pod Bateriami w Zalesiu Dolnym (bo przeszkadzają kierowcom). I to te dwa miejsca straż miejska najintensywniej kontroluje.

– W ciągu miesiąca wystawiliśmy kilkadziesiąt wezwań do zapłaty – informuje komendant straży miejskiej Mariusz Łodyga. – Na ul. Szkolnej pojawiamy się nawet trzykrotnie w ciągu dnia – zaznacza.

Handlujący w pawilonach przy Szkolnej nie ukrywają radości z pozbycia się konkurencji. – Jest zdecydowana poprawa. I w dostępie do miejsc parkingowych, i w kasie – mówi ekspedientka z warzywniaka.

Część ulicznych handlarzy przeniosła się na targowisko. Większość sprzedaje jednak przy ul. Mleczarskiej, po stronie należącej do gminy Lesznowola. – A niektórzy zdecydowali się na prowadzenie działalności w pawilonach – mówi komendant.

Joanna Ferlian-Tchórzewska
Gazeta "Nad Wisłą"