Dramat na porodówce - Piaseczno24.net
Jesteś tutaj: Aktualności » Dramat na porodówce
26 stycznia '15r.

Dramat na porodówce

Lilianna urodziła się, nie dając oznak życia. Uratowała ją reanimacja, ale dalszy los dziecka jest niepewny. Zdaniem rodziców położne zawiniły opieszałością.



Ciąża przebiegała bez najmniejszych problemów. Agnieszka Burzyńska z Solca pod Górą Kalwarią trafiła na oddział położniczy szpitala św. Anny w Piasecznie 7 stycznia, 10 dni po planowanym terminie porodu. – Kiedy nasiliły się bóle i przestałam czuć ruchy dziecka, poprosiłam położne o pomoc – relacjonuje kobieta.

Zawiadomili prokuraturę


Jak opowiada, przez pół godziny nikt z personelu się nią nie zainteresował, pomogła dopiero kolejna interwencja męża. Ciężarną podłączono w końcu do KTG (aparatura mierząca tętno dziecka). Wówczas okazało się, że serce Lilianny nie pracuje. Natychmiast wykonano cesarskie cięcie. Reanimacja przywróciła dziewczynce życie. Ale noworodek nadal walczy o nie na oddziale intensywnej terapii warszawskiego szpitala przy ul. Karowej. – W poniedziałek Liliankę udało się odłączyć od respiratora – mówią z ulgą państwo Burzyńscy.

Małżeństwo oskarża piaseczyński szpitala o zaniedbanie. – Te pół godziny mogło być kluczowe dla życia i zdrowia naszej córeczki – zarzuca Marcin Burzyński, mąż pani Agnieszki. Rodzice zawiadomili prokuraturę w Piasecznie o możliwości popełnienia przestępstwa. – Wszczęto postępowanie w tej sprawie. Poprosiliśmy szpital o dokumentację medyczną, a policja prowadzi czynności śledcze – potwierdza prokurator rejonowa Jolanta Wrońska. Podaje, że postępowanie jest prowadzone w kierunku narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Zdaniem rodziców szpitalna dokumentacji jest mało wiarygodnym źródłem, ponieważ została sporządzona przez osoby, które bezpośrednio odpowiadały za pacjentkę. – Nagłaśniamy tę sprawę, aby nie dało się jej łatwo zamieść pod dywan. Zależy nam, by odpowiednie służby zainteresowały się tym, co dzieje się na tym oddziale, bo nasz przypadek nie jest jedyny – stwierdza Burzyński.

Na popularnym portalu społecznościowym powstała grupa wspierająca Burzyńskich. – Odzywają się kolejni pacjenci, którzy czują się pokrzywdzeni przez szpital w Piasecznie – mówi założycielka grupy Aneta Krzemińska.

Szpital: Analizujemy sprawę


– Nie usłyszeliśmy słowa wyjaśnienia, żadnego „przepraszam” – podkreśla tata Lilianny. – Dyrektor szpitala powiedział, że czeka na dokumentację i wyjaśnienia personelu, a ordynator zaznaczył, że takie rzeczy się zdarzały i zdarzać się będą w położnictwie – nie kryje oburzenia mężczyzna.

Dyrektor piaseczyńskiego szpitalu Robert Starzec powiedział nam: – Obecnie, w porozumieniu z konsultantem wojewódzkim, prowadzimy postępowanie mające na celu wnikliwą analizę przebiegu i okoliczności porodu. Do czasu zakończenia procedury nie jesteśmy upoważnieni do przekazywania jakichkolwiek informacji na ten temat. W pierwszej kolejności o ustaleniach poinformujemy rodziców.

Joanna Ferlian-Tchórzewska

Komentarze

Brak komentarzy!

Dodaj swój komentarz


Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu, redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują zasady forum.

Piaseczno24.net - nowa wizja informacji to najszybsze źródło wiadomości z Piaseczna i okolic. Gościmy codziennie na monitorach wszystkich mieszkańców naszej gminy.