Adresaci dostają listy z dużym opóźnieniem i nieswoje. Poczta przyznaje, że brakuje jej aż 12 listonoszy na teren gminy Piaseczno.

W ostatnich miesiącach mieszkańcy coraz częściej skarżą się na usługi pocztowe. – Zaczęły do mnie dochodzić niepokojące sygnały. Że na poczcie przy ul. Kościuszki w Piasecznie trzeba stać przynajmniej godzinę, aby odebrać list polecony. Inne osoby wskazywały z kolei, że otrzymują rachunki po terminie ich zapłaty i mają naliczane odsetki. Rosną nerwy i irytacja – mówi Ewelina Wójcik, gminna radna.

Kiedy rozpoznała temat, okazało się, że długie kolejki są również na poczcie przy ul. Szkolnej w mieście i w placówce przy ul. Wiekowej Sosny w Zalesiu Górnym.

Walka z czasem

W związku z rosnącą liczbą skarg mieszkańców grupa radnych zwróciła się do przewodniczącego rady, aby zorganizował spotkanie z przedstawicielami Poczty Polskiej (PP). Odbyło się ono w poprzednią środę, wziął w nim udział między innymi Robert Bednarczyk z regionalnej dyrekcji PP. Pocztowcy przyznali, że brakuje im na terenie gminy rąk do pracy. Dokładnie dwunastu osób w okienkach pocztowych i 12 listonoszy. Powód? Mało atrakcyjne zarobki.

Rozmawialiśmy z jednym z piaseczyńskich listonoszy. Nie krył, że pomyłek jest sporo. – Nie ma się co dziwić, to walka z czasem. W ciągu dwunastu godzin mam dostarczyć około tysiąca listów zwykłych i trzysta, czterysta poleconych. Mam swój rejon plus część rejonu kolegi, który zwolnił się z pracy. Odszedł, bo nie chciał pracować za 1300 złotych na rękę, i to bez perspektywy, że zarobki się zwiększą. Pozwalniali się głównie młodzi. Ja zostałem, bo mam swój wiek, kto inny mnie zatrudni? – tłumaczył nasz rozmówca.

W spotkaniu wziął udział mieszkaniec Józefosławia, który narzekał, że często listy trafiają nie do tych osób, do których powinny. – A nie każdemu chce się je odnieść pod właściwy adres – zauważył.

Urząd: pomożemy

Poczta nie ma recepty, jak szybko poprawić sytuację w gminie Piaseczno. Na spotkaniu jej pracownicy ujawnili, że jest pomysł, by oddelegować do Piaseczna kilku listonoszy z sąsiednich gmin (w których sytuacja jest nieco lepsza).

Urząd miasta ze swej strony zaproponował, że pomoże PP szukać pracowników, zamieszczając anonse na swojej stronie internetowej.

Piotr Chmielewski, fot. pc