Warto zadać sobie pytanie, co sprawiło, że rów melioracyjny, który nigdy nie wylewał, nagle w tym roku doprowadził do katastrofy? - pyta Mikołaj Jan Ostrowski, poszkodowany w wyniku czerwcowej powodzi.

Niemalże dwa miesiące po czerwcowej powodzi Perełka znowu dała o sobie znać. Podczas piątkowej burzy kanał nie nadążał z odbieraniem wody, Perełka wystąpiła z brzegów. Na szczęście deszcz nie był zbyt obfity, dzięki czemu nie doszło do powtórki kataklizmu. Niewiele jednak brakowało. Tym razem brakowało…

Dziesiątki osób stało w piątkowy wieczór nad Kanałem ze strachem obserwując go. Setki mieszkańców wyglądało w oknach, myśląc – znowu!? Komenda Policji została podtopiona.
Strażacy, którzy przyjechali, powiedzieli: to się będzie powtarzać, póki przepusty nie zostaną poszerzone.

W piątkową noc opady deszczu w Piasecznie nie przekroczyły 60 litrów na metr kwadratowy, podczas czerwcowej powodzi opad wynosił 120 litrów. Skutki pamiętamy. Te dwie noce pokazały, że Perełka nie jest z gumy. Wiemy, że opad 60-litrowy jest granicą wytrzymałości, większe deszcze przyniosą nowe powodzie. W naszej strefie klimatycznej letnie nawałnice często są obfitsze. Wniosek jest oczywisty – powódź powróci! Jeżeli nie za miesiąc, to może w następnym roku, może za 2 lata, ale sytuacja na pewno się powtórzy!

Warto zadać sobie pytanie, co sprawiło, że rów melioracyjny, który nigdy nie wylewał, nagle w tym roku doprowadził do katastrofy? Trzy słowa: przebrała się miarka.

Kanał Perełki został zaprojektowany w latach 30 XX wieku. Miał on zbierać wody z pól uprawnych. Funkcjonował znakomicie przez 60 lat. Jednak od końca lat 90-tych owe pola zaczęły być zabudowywane budynkami wielorodzinnymi. Deweloperzy bez kłopotu uzyskiwali zmiany planów zagospodarowania przestrzennego, pozwolenia wodnoprawne oraz pozwolenia na budowę. Wszędzie powstawały wielopiętrowe budynki. Ani Burmistrz, ani Starosta nie pomyśleli, że zmiana zagospodarowania terenów wokół kanału automatycznie spowoduje, że ilość wody do niego doprowadzana gwałtownie się zwiększy. Jest rzeczą naturalną, że deszcz padający na pole uprawne w większości wsiąka w glebę, tymczasem ten sam deszcz padający na dach budynku czy asfaltowy parking, natychmiast spływa do kanału. W tym roku Perełka głośno powiedziała – stop! Kanał zaprojektowany w latach 30-tych nie przyjmie więcej wody. Każde nowe osiedle, nowy budynek w jego zlewisku stanowi dodatkowe zagrożenie. Zagrożeni są nie tylko mieszkańcy „nadperlańscy”. Również tzw. Stare Piaseczno. Jeżeli kanał przybiera, przestaje działać kanalizacja deszczowa, a wtedy wszelka woda spływa do piwnic, garaży, zalewa samochody.

Podstawowym problemem drożności Perełki są przepusty pod drogami (od ulicy Orężnej do drogi krajowej nr 79) oraz Skwerem Kisiela. Przepusty te mają różną średnicę. Najgorsza sytuacja jest jednak w trzech miejscach – pod ul. Kniaziewicza, Wojska Polskiego i skwerem w centrum miasta. Te trzy przepusty wymagają natychmiastowej przebudowy. Pozostałe prace przy Perełce można rozłożyć na lata, ale te trzy miejsca stanowią obecnie główne zagrożenie. Tym większe, że Gmina Lesznowola planuje zbudować w górze kanału gminną oczyszczalnię ścieków i odprowadzać dodatkowo do Perełki 3000 litrów wody na dobę!
Newralgiczne trzy przepusty są własnością Gminy Piaseczno i to ona ponosi za nie odpowiedzialność. O ile za koryto kanału odpowiada Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, to przepusty – wbrew twierdzeniom Burmistrza i jego Zastępców - obciążają właśnie Gminę, bowiem ich zarządcą jest Burmistrz Gminy Piaseczno. To wynika z jasnych przepisów prawa (ustawa o drogach publicznych).

Gmina musi jak najszybciej przebudować i poszerzyć odpływy przy ul. Kniaziewicza, Wojska Polskiego i pod Skwerem Kisiela, w innym wypadku mieszkańcy kolejny raz będą dotknięci powodzią.


Dodatkowa informacja: